Zapraszam Was do obejrzenia skrótu reportażu Eweliny i Patryka. Podczas jego realizacji miałem możliwość po raz pierwszy odwiedzić zarówno kościół w Kikole, jak i salę Magnoliowy Dwór w niedalekiej Dąbrówce. Całość dopełniliśmy plenerem w malowniczych, gęstych lasach z finałem na kikolskiej przystani nad jeziorem… Kikolskim 😉
Zdjęcia do reportażu zacząłem tak jak lubię najbardziej, tj. od przygotowań Państwa Młodych. W przypadku różnych lokalizacji mamy oczywiście dodatkowy dojazd między miejscami, ale ten wysiłek wynagradzają wyjątkowe kadry z różnych pomieszczeń, w różnych domach, mieszkaniach, apartamentach… i nie inaczej było w tym przypadku.
Po sekwencji przygotowań Pana Młodego – Panny Młodej oraz błogosławieństwa nadszedł czas na ceremonię ślubną. Ta miała mieć miejsce w kościele pw. Wojciecha w Kikole, przy asyście żołnierzy oraz strażaków OSP. Przestronne wnętrze świątyni dało mi wiele swobody, chociaż muszę przyznać, że takie wydzielone miejsca dla Pary Młodej rzucają pewne wyzwanie przy kadrowaniu 😉 Z drugiej kolei strony bardzo lubię, gdy podczas zdjęć jest możliwość wykorzystania pomieszczeń zakrystii – te często są bardzo ciekawymi wnętrzami, a przy odrobinie szczęścia pozwalają na operowanie wieloma, często kontrastowymi, planami.
Na wesele pojechaliśmy do niedawno oddanej do użytku sali Magnoliowy Dwór, położonej w oddalonej o ok. 7km od Kikoła Dąbrówce. Od strony drogi sala wita gości szerokim podjazdem oraz dość ciekawie umiejscowionym parkingiem, natomiast z tyłu dumnie prezentuje się ogromna połać zielonej, doskonale zadbanej trawy. Ewelina i Patryk na czas swojego wesela zorganizowali tam piękny napis MIŁOŚĆ, który bardzo mocno wpadł mi nie tylko w oczy, ale i w obiektyw 😉 Lokalizacje z dużą ilością miejsca pomagają mi w pracy w trybie “niewidocznym”, tj. przy wykorzystaniu 85 lub (w tym przypadku częściej) 135mm, skradającego się po ścianach 😉 W każdym razie, sądzę że jedno ze zdjęć z tymże napisem będzie bardzo wysoko w zestawieniu TOP z sezonu 2020. Sama sala w środku, o ile duża, to nie przytłacza jakąś olbrzymią kubaturą.
Ale przecież zostawmy salę!
Wesele, choć początkowo rozkręcało się w miarę spokojnie, to w pewnym momencie osiągnęło pułap sufitu i temperaturę tysiąca stopni w cieniu. Nie wiem czy to zasługa Młodej Pary, gości, zespołu czy też strażackich “dziadów” którzy w pewnym momencie rozkręcili tornado na parkiecie, ale naprawdę się działo dużo 🙂
Jak wspomniałem na wstępie, na sesję plenerową wybraliśmy się do kompleksu leśnego, na zachód od Kikoła. Tam szukaliśmy dostępu do położonego w lesie jeziora, jednak niestety dość szybko musieliśmy skapitulować – na szczęście wcześniej złapałem tam kilka klatek. Później przemieszczaliśmy się w poszukiwaniu plam słońca wśród drzew, by ostatecznie dotrzeć do szerokiego, malowniczo położonego duktu leśnego gdzie kontynuowaliśmy zdjęcia. Na koniec, w drodze powrotnej do domu zajrzeliśmy jeszcze na bardzo ładnie wymyśloną i utrzymaną przystań nad jeziorem Kikolskim. W sumie, to było trochę podróżowania przy tej sesji plenerowej 🙂