Od ostatniego ślubu w 2020 minęło ponad pół roku, i nareszcie po tym długotrwałym okresie oczekiwania nadszedł czas na pierwsze wesele w nowym sezonie 2021! Na rozpoczęcie czekałem tym bardziej, że miało to być wyjątkowe wesele w wyjątkowym miejscu, a w dodatku… wyjątkowej Młodej Pary.
Reportaż ślubny Justyny i Dawida rozpoczął i zakończył się w Majątku Kaniewo, lokalizacji która pojawiała się już tutaj niejednokrotnie. Wystrój i otoczenie restauracji oraz części hotelowej sprzyja łapaniu fajnych kadrów, a atmosfera od pierwszych chwil wprowadza w przyjemny, spokojny nastrój. Tym razem wesele nie miało się jednak odbyć na sali głównej… ale po kolei 😉 Zdjęcia rozpoczęliśmy od fotografowania przygotowań oraz błogosławieństwa od rodziców Młodej Pary. Po kilku naprawdę wzruszających momentach z Kaniewa udaliśmy się do Kłobii, gdzie w małym kościele miała mieć miejsce ceremonia ślubna. Ostatnim razem w tym miejscu byłem 6 lat temu, i przez cały ten czas pamiętałem jak jest tam ciasno wokół ołtarza 😉
Po przepięknej ceremonii oraz życzeniach przed kościołem udaliśmy się w drogę z powrotem do Majątku Kaniewo na wesele, po drodze czekały na nas jednak trzy bramy. Pierwszą z nich, z godną siebie oprawą przygotowali kibice Łokietka Brześć Kujawski, klubu sportowego z którym Młoda Para jest bardzo blisko związana 😉 Tuż obok ze swoją czekali strażacy, a przy samym Majątku… brama piłkarzy brzeskiego Łokietka, którzy nie omieszkali zabrać za sobą bramki.
Jak wcześniej wspomniałem samo wesele nie miło mieć miejsca wewnątrz budynku Majątku, a… na drewnianej podłodze pod gwiazdami 😀 Z mojego punktu widzenia była to fantastyczna okazja by wypróbować różne setupy oświetlenia oraz trochę pobawić się podczas obróbki. Specjalnie na tą okazję kupiłem nowy sterownik do wyzwalania lamp, pozwalający na doświetlanie środka zdjęcia poprzez zamontowanie lampy na body aparatu. Z jednej strony dodatkowe światło spłaszcza scenę, ale z drugiej pozwala uniknąć problemu niedoświetlonych twarzy. Rozwiązanie to świetnie sprawdziło się w tym przypadku, gdy brak ścian oraz sufitu uniemożliwiał odbijanie się światła. Samo wesele Justyny i Dawida to już czysty ogień – dosłownie i w przenośni. Choć temperatura w nocy nie przekraczała 5 stopni goście nie dali za wygraną, i zabawa trwała i trwała…