To wesele było moim trzecim w tym sezonie na którym fotografowałem w sali ViWaldi, a co ciekawe nawet drugim z rzędu. W poprzednich przypadkach miałem niebywałe szczęście (jak zwykle zresztą) do fantastycznych Młodych Par. Nie inaczej było w przypadku Justyny i Mateusza, których najważniejszy w tym dniu ślub na długo zostanie w mojej pamięci.
Po przygotowaniach oraz tradycyjnym błogosławieństwie wspólnie udaliśmy się do jednego z moich ulubionych kościołów we Włocławku, a mianowicie do Ducha Świętego w Michelinie. Miałem już wcześniej kilka okazji by napisać, że zdjęcia w tym miejscu to sama radość 🙂 Dużo miejsca, dużo światła, dużo swobody – takie warunki pozwalają na dużo w kwestii komponowania kadrów i zabawy światłem.
Abstrahując od warunków do fotografowania, cała ceremonia była przepiękna i wzruszająca. Uroczysta koncelebra i wspaniały wokal z chóru co prawda nie został uwieczniony na zdjęciach, ale mi nadal w głowie gra.
Po ceremonii ślubnej zmieniliśmy lokację na wspominaną w leadzie tekstu salę ViWaldi w Baruchowie. W tym roku fotografowałem tam już śluby Patrycji i Łukasza oraz Marty i Przemka tak więc po przyjeździe na miejsce ruszyłem z lampami osadzonymi na statywach na z góry upatrzone pozycje. Sala daje dość duże możliwości jednak za pierwszym razem trafić z ustawieniem światła mimo wszystko jest trudno. Szczególnie bolą górne błyski na granicy olśnienia; by zaoszczędzić sobie płaczu przy selekcji materiału dość często rotowałem ustawieniami w trakcie wesela.
Samo wesele zwieńczyły zdjęcia przed salą w towarzystwie zimnych ogni. Osobiście uważam że to świetna atrakcja weselna która daje najfajniejsze zdjęcia przy jednocześnie najmniejszym zanieczyszczeniu środowiska, a w dodatku nie nadszarpuje zbytnio ślubnego budżetu. Sam w bieżącym sezonie fotografowałem zimne ognie już pewnie z 8 razy i z tego co wiem szykują się kolejne 😉
Plener ślubny nieomal „tradycyjnie” zrealizowaliśmy na polanie. Piszę „tradycyjnie”, bo pomimo tego że jakoś szczególnie nie zachęcam do tego miejsca ono się Wam po prostu podoba 😀 Cieszy mnie to niezmiernie, bo jak już pewnie wcześniej pisałem jest to dla mnie bardzo ważne miejsce które odwiedzam (podobno) od urodzenia, tak samo zresztą jak i mój syn. Justyna na spotkaniu zwróciła uwagę, że pomimo tego że miejsce się powtarza to jednak za każdym razem te zdjęcia wychodzą inne. To pokazuje że co prawda bardzo dużo zależy od fotografa, ale udział Młodej Pary w kreowaniu sesji również ma ogromny wpływ na finalny wydźwięk sesji. Myślę że i tym razem udało nam się wspólnie stworzyć coś wyjątkowego, a jednocześnie naturalnego i swobodnego.
Zresztą co będę zanudzał. Zobaczcie sami jak wyszło! 🙂