Każdego roku fotografowania ślubów nie mogę się doczekać podsumowania sezonu. Możliwość poszukiwania najlepszych kadrów spośród wielu wzruszających chwil, przesympatycznych Młodych oraz pięknych miejsc to wielka przyjemność i swego rodzaju nagroda za te kilka godzin biegania z aparatem w ręku.
Gdy przychodzi do wybrania jednego, najlepszego zdjęcia z sezonu zawsze mam problem przed którym w zasadzie kapituluję. Tak samo było rok temu (przed momentem się zresztą upewniłem), tak samo jest teraz. Umówmy się zatem, że zdjęcie które ilustruje tego posta jest wybrane, hmm… bardziej subiektywnie niż pozostałe w tym zestawieniu 😉
Każdy reportaż czy plener, wyjazd na miejsce kilka czy kilkaset kilometrów od domu to przygoda, wydarzenie, ale i wielkie zaufanie którym obdarzyła mnie Młoda Para i któremu muszę sprostać. Cieszę się, że udało się przejść przez tą podróż bez większych problemów, chociaż oczywiście pomniejsze się zdarzały 😉 A to poleciał statyw z dwoma lampami na początku wesela, a to noga na najdłuższym ślubie sezonu była trochę obolała, a to pogoda zmieniła zdanie tuż przed rozpoczęciem pleneru… i pewnie mógłbym tak jeszcze trochę wymieniać, ale to wszystko powoduje, że fotografia ślubna jest dla mnie wspaniałą przygodą i cieszę się że nadal mogę ją kontynuować.
PS. Podsumowanie to jednak nie koniec zdjęć ślubnych z sezonu 2019. Jutro (mam nadzieję że już na pewno) wywołuję filmy których trochę się zebrało. Myślę, że parę zdjęć stamtąd powinno trafić na stronę, pewnie w formie wpisu blogowego. Pewnie niedługo coś się tam zadzieje 😉
Okej, nie przedłużam już. Zobaczcie zdjęcia!